Starbucks

Blanka

-hehe ale malo przyjemnosci-skrzywila sie po czym znowu rozesmiala

Lexie

- Masz rację - zaśmiała się wyobrażając sobie scenkę - Okej muszę lecieć. Chyba muszę się ogarnąć - uśmiechnęła się pocałowała ją w policzek i poszła

/lecę paa :**

Blanka

-bye bye-pomachala jej jeszcze.Dopila kawe i tez gdzies poszla

Esme

Siedziała na czarnej skórzanej kanapie i popijała latte. Jakoś nie obchodziło ją to, że jest późno.

szajni

weszła do kawiarni w swojej nowej wieczorowej sukience, trochę nie na okazję, ale co tam.
zamówiła sobie kawę. mocną. usiadła przy oknie, aby dobrze widzieć co dzieje się na zewnątrz.

Esme

Spojrzała na dziewczynę. Miała fajną sukienkę, a ezme lubiła sukienki. Wieczorowe najbardziej.

szajni

podeszła do dziewczny, która się na nią patrzyła, w końcu głupio jest samemu pić kawę-mogę się przysiąść?-odgarnęła swoje ciemno blond włosy.

Esme

- Tak, wolno ci. Pozwalam. - odpowiedziała z uśmiechem.
- Jestem Esme. - przedstawiła się wyciągając dłoń w stronę dziewczyny.

szajni

-szajn-uścisnęła jej dłoń i usiadła przy stoliku. tak napradę wolałabyć teraz w klubie.pić porządnego drinka. ale postanowiła, że dzisiaj nie będzie narzekać-więc...na nikogo nie czekasz, prawda?

Esme

- Nie, nie mam na kogo czekać. - powiedziała bawiąc się prawie opróżnionym już kubkiem po kawie.
- Mam dziś ochotę się upić. - wymyśliła nagle. Kolejna zachcianka ezme.

szajni

-to fajnie-szajni zawsze jest przygotowana na takie sytuacje. po chwili zza swojego płaszczyka wyjęła małą, półlitrową butelkę wódki, którą wczoraj wygrzebała spod kanapy-łyknij sobie-podała jej do rąk magiczny napój.

Esme

- Och jesteś aniołem? - wymamrotała z szerokim uśmiechem. Upiła łyk i oddała Szajni.

szajni

-nie. jestem diabłem-usiadła na nogach-jestem złym diabłem i pociągnę cię do piekła-wymamrotała przez zęby i upiła duży łyk wódki.

Esme

- Będziemy się smażyć w piekle. To oczywiste. - odpowiedziała z diabelskim uśmiechem.
- Mi to odpowiada.

szajni

-okej-zaśmiała się pod nosem-pójdziemy do piekła-podsumowała i spojrzała na zegarek-przepraszam muszę już lecieć-położyła jej na stole swój numer telefonu-jakbyś chciała się z kimś upić to proszę bardzo, dzwoń, pukaj w rynne, cokolwiek. powodzenia-wstała od stolika i poszła.