Starbucks

allie.

wstała. pieprzyć to, najwyżej ją zrani. mówi się trudno i carpe diem. pocałowała go za uchem.
- to o której mam się pojawić? - zapytała, wyszeptała w sumie i się uśmiechnęła. chyba do jego pleców xd

Rafael

Plecy też mają uszy xd
- 20-21? - powiedział z uśmiechem przytulając ją, kurczę chyba naprawdę mu się podobała. Ale cóż była wyjątkowa, to trzeba przyznać. Żadna dziewczyna jeszcze nie rozmawiała z jego plecami xd

allie.

hej, wtuliła twarz w jego szyję, muskając ją ustami. zastanawiała się, jak by pachniała po nim jej pościel xd

Rafael

- Więc... do zobacznia? - zapytał muskając wargami jej skroń.

allie.

- do zobaczenia. - odpowiedziała i pocałowała go w kącik ust. poszła, rozmyślając, co ubierze xddd

Rafael

On też poszedł rozmyślając jakie ma ubrać pończochy xd

Brendon

Przyszedł biedny na kawę. Zmęczony po wczorajszej nocy zamówił najmocniejszą.

szajni

weszła tu. prawie że z zamkniętymi oczami. usiadła na stole, bo nie trafiła na krzesło. i tylko krzyknęła na kelnera.

Brendon

spojrzał na dziewczynę i od razu ją poznał. syknął bo głowa go zaczęła nap...boleć. Wstał i z filiżanką kawy podszedł do szajni.
- mogę się przysiąść ?

szajni

-co?-otworzyła oczy-a, to ty. siadaj, siadaj-ziewnęła i zrobiła mu miejsce na stoliku.

Brendon

usiadł obok niej i wyszczerzył się.
- jak tam po imprezie, huh?

szajni

-po imprezie chyba dobrze-skłamała łapiąc sie za głowe-czy nikt mnie wczoraj nie zdeptał?-przypomniała sobie, że przecież usnęła na podłodze.

Brendon

podrapał się pogłowię starając sobie przypomnieć.
- eee nie. Ciebie nikt. chyba.
spojrzał na nią i uśmiechnął się.
- a mówiłem, żebyś tyle nie piła... teraz odwiedził Cię pan kac. masz za swoje

szajni

-to nie moja wina-podsumowała-ja tego nie chciałam-odwróciła się do niego plecami-a ty? jak się bawiłeś?-zapytała opierając się o jego ramię.

Brendon

- było nie źle. choć oczekiwałem, że nie wszyscy tak szybko się opiją i będą leżeć i zdychać...oczywiście bez obrazy.
uśmiechnął się słodko i pogładził ją po ramieniu, o.