Moulin Rouge i Plac Pigalle

Lexie

okiwała głową, bo sama wiedziała co to znaczy. Nawet mu to powiedziała. Spytała czym się zajmuje poza tym i gestem dłoni pokazała klub potem kładąc dłoń na swoje kolano dotykając małym palcem jego dłoni

antonio

a on nie zabrał ręki jak by się mogło wydawać.odpowiedział,że poza tym zajmuje się zadłużaniem swojego mieszkania.

Lexie

- Witaj w klubie. - uśmiechnęła sie i spojrzała na zegarek - Muszę iść. Do hm zobaczenia - powiedziała i cmoknęła go w policzek idąc za kurtynę. Będzie tańczyć.

/spadam ;*

antonio

/paaaaaaa

a on siedział i pił.

Esme

Siedziała przy jakimś stoliku popijając wino. Przetrząsała właśnie swoją wielką ciemnoniebieską torebkę w poszukiwaniu komórki. Tylko po to żeby sprawdzić, która godzina.

antonio

A on przespacerował sie po klubiee i usiadł na jakiejś sofie.

Esme

Wkurzyła się na swoją torebkę. Wysypała z hukiem całą zawartość na podłogę. Znalazła komórkę, która była rozładowana. Westchnęła, pech jej nie opuścił.

antonio

spojrzał na coś co leżało koło jego prawej stopy.
-Czy to twoje?-spytał siedzącej dwa stoliki dalej dziewczyny unosząc do góry ołówek(?)

Esme

- Tak, dzięki. - powiedziała podchodząc do chłopaka po swój ołówek.

antonio

Wyciągnął do niej ręke z ołówkiem.
-Proszę-powiedział,łał

Esme

Podziękowała po raz drugi.
Ołówek znowu jej spadł, bo była niezdarna. Nachyliła się po niego więc.
Tym razem podarła swoją spódnicę.

antonio

pochylił się też i spojrzał na jej łydki,i stwierdził,że są zgrabne.ot co.

Esme

Podniosła się jakoś tak nagle i uderzyła go w głowę.
- Ojej, przepraszam. - wyjąkała, było jej strasznie głupio.
- Mam pecha, od rana. Nie wiem co się ze mną dzieje. - wymamrotała tak niewinnie.

antonio

Złapał się za głowe zranionym palcem
-Ja też dzisiaj szczęścia nie mam.-odpowiedział wskazując na swój palec.-

Esme

- Chyba się odsunę. Jestem niebezpieczna. - powiedziała odsuwając się o krok. Prawie wpadła na jakiegoś alfonsa.