WINIARNIA.

Quentin

Szukając wina wpadł na jakąś dziewczynę, zupełnie przypadkiem. Czuł się zagubiony bo nie miał kapelusza.
/ oni się znają?

szajni

/chyba nie
-przepraszam-wymamrotała przez zęby podnosząc tym samym jakąś butelkę wina, która upadła.

Quentin

- To ja przepraszam. - powiedział przyglądając się dziewczynie, ale dyskretnie.

szajni

-w sumie to prawda. ty na mnie wpadłeś-powiedziała odsuwając się na krok od niego, nie wiadomo kim jest przecież.

Quentin

- Przecież przeprosiłem. - powiedział lekko zirytowany. Wzruszył ramionami zresztą.
- Ale żyjesz?

szajni

popatrzyła na swoje nogi-tak, jestem cała, a jak tam moje plecy?-odwróciła się do niego tyłem.

Quentin

Przeniósł wzrok na jej tyłek, w końcu to facet.
- E, całkiem w porządku. - wymamrotał.

szajni

-to świetnie-odwróciła się spowrotem-kupujesz wino?-to było głupie pytanie, ale na wszelki wypadek je zadała.

Quentin

- Tak, chyba już znalazłem. A ty czego szukasz..? - zapytał obracając w dłoni butelkę.

szajni

-wina-uśmiechnęła się do niego-wziołeś moją butelkę.

Quentin

- O jasne, przepraszam. - powiedział oddając jej butelkę. Uśmiechnął się do niej. ;x

szajni

-dziękuję-wzięła od niego winko-idziesz dzisiaj na impreze, tą o której wszyscy prawie że słyszeli?-poprawiła spodnie bo troche jej zjeżdzały z tyłka.

Quentin

- Jeśli chodzi ci o tą w ritzu to idę. A ty się wybierasz? Aa jestem Kłętin. - przedstawił się.

szajni

-idem-podniosła wzrok do góry-szajn-wyciągnęła do niego ręke, bo była miła. xdd

Quentin

Uścisnął jej dłoń.
- W takim razie jeszcze dziś się spotkamy. - powiedział i ściągnął wino z najwyższej półki.