Pont Alexandre III

Lexie

Najelegantszy most Paryża, otwarty podczas Wystawy Światowej.
Nie skaczemy do wody, bo pod nim przepływają statki

Yves

Szedł mostem, paląc papierosa i nie zwracając uwagi na innych przechodniów.

Lexie

Usiadła na moście z butelką jakiegoś taniego wina i ze skrętem w drugiej dłoni.

noah

a on wracał, powiedzmy, z popołudniowego drinka z przyjaciółką. no, może raczej butelki jacka danielsa, ale jakie to ma znaczenie tak naprawdę?

Lexie

Rzuciła pustą już butelkę za siebie zaciągając się głęboko i przyglądając tyłkowi jakiego przechodzącego faceta

noah

podrapał się po tyłku, sprawdzając, czy ma portfel. wyciągnął paczkę cameli, niebieskich, podkreślam, i zapalił jednego.

Lexie

Trzymała sie kurczowo poręczy by nie spaść w dół.
- Zasłaniasz mi słońce!

noah

- które! - zawołał, osłaniając się od wiatru i zapalając papierosa zapalniczką za jakieś 20 centów.

Lexie

- Tamte. - pokazała na księżyc pocierając drugą dłonią blade, zimne kolano.

noah

zaśmiał się, nie wiem, cicho? podszedł do niej i usiadł obok niej, paląc papierosa i jej się przygladając. właściwie jej nogom, na których miała prowizoryczną spódniczkę.

Lexie

Zasłoniła odruchowo rękoma nogi patrząc na niego potępiającym wzrokiem. Potem zaciągnęła sie i wypuściła dym nad jego głową patrząc na jakiegoś pijaka zataczającego się mostem

noah

zataczającego się mostem? xd
wydmuchał dym w przeciwną stronę i wziął butelkę jej wina. wziął łyk i się skrzywił. ale alkoholu nigdy dość, a mu daniels uderzył do głowy.

Lexie

na moscie mialo byc xd
butelke wyrzucila wczesniej ale okej miala druga xd

Odchyliła głowę do tyłu pozwalając aby wiatr rozwiewał jej jasne włosy. Nie odzywała się, bo ta cisza była kojąca dla jej lekko zalanego umysłu.

noah

on był wstawiony, również, bo w stanie trzezwości nigdy nie zacząłby całować jej szyi.

Lexie

Przyciągnęła go za krawat do siebie. Za krawat czerwony. Zamglona czerwień. Jej wargi wylądowały na jego skroni i stopniowo zsuwały się w dół.