Autor Wiadomość
Gość
PostWysłany: Nie 13:42, 02 Lis 2008    Temat postu:

Pomimo, że nie byłam jeszcze studentką, lubiłam tędy chodzić. Tego dnia spacerowałam po mieście ot tak-bez celu. Wcześniej byłam w jednej z wąskich uliczek Paryża (adres forum /romantiques,76/waske-uliczki-paryza,1260-45.html), lecz teraz kierowałam się już w stronę domu. Zastanawiałam się, czy w domu już wszystko gotowe: meble, rzeczy... Chciałam pograć na pianinie, ale nie byłam pewna czy już je odpakowali. Myślałam o czekających mnie tu przeżyciach, ale tok mojego myślenia szybko zmienił się. Mój mózg całkowicie pochłonął się jednym: sąsiadami. Czy ludzie mieszkający w okolicy będą godni zainteresowania? Czy kogo tu uwiodę? A może zniszczę jakiś związek? Na murku przy La Sorbonne często siedziało wielu ludzi, miałam nadzieję poznać kogoś. Dziś niestety nie miałam tyle szczęścia i było tam pusto. Wyciągnęłam z torebki papierosy Davidoff-moje ulubione i zapaliłam jednego. Usiadłam na murku i wyjęłam z torebki od Louis Vuitton komórkę. Zobaczyłam dwie nieodebrane wiadomości. Mocniej się zaciągnęłam i odczytałam pierwszą z nich. To mój brat. Napisał, że właśnie wysyła faxem informacje o tutejszym liceum. Podobno świetny materiał i na pewno mnie to zainteresuje. Doskonale. Uśmiechnęłam się do siebie i odczytałam drugą wiadomość. To mój agent. Znalazł mi podobno jakieś bardzo dobre zlecenie. Jakiś pokaz, mający odbyć się za sześć dni. Widzieli moje portfilo i chcą mnie poznać. Pod spodem widniał ich numer telefonu. Postanowiłam oddzwonić. Umówiliśmy się Chez Paul za godzinę. Poszłam więc do domu, aby się przygotować i iść na spotkanie.
henry.
PostWysłany: Nie 16:03, 10 Lut 2008    Temat postu:

zacisnął rączki w piąstki <3 i poszedł się napić xd.
Lexie
PostWysłany: Nie 16:00, 10 Lut 2008    Temat postu:

- Idę. - powiedziała wstając z murka. Zrobiła krok w jego stronę. Tak bardzo chciała go przytulić w tym momencie, bo cóż stęskniła się za nim. Ale zatrzymała się, odwróciła się na pięcie. Zdążyła powiedzieć "do zobaczenia" przez ramię i zniknęła z jego zasięgu wzroku.
henry.
PostWysłany: Nie 15:57, 10 Lut 2008    Temat postu:

nic nie odpowiedział, bo ani nie chciał zaprzeczać, ani tym bardziej przyznać się do kolejnego kłamstwa. uznał, że w jego wypadku najrozsądniej byłoby zamknąć się w pokoju i z niego nie wychodzić. przynajmniej nie robiłby z siebie skończonego dupka, którym zapewne w oczach seksi heksi leksi był.
Lexie
PostWysłany: Nie 15:56, 10 Lut 2008    Temat postu:

Roześmiała się. Właśnie tak.
- Kłamiesz - powiedziała poważniejąc. - Zresztą jak zawsze. - westchnęła wciągając do płuc świeże powietrze. No może nie całkiem świeże a;e jednak.
henry.
PostWysłany: Nie 15:52, 10 Lut 2008    Temat postu:

-eee - podrapał się w skroń i wsunął ręce do kieszeni rurek przetartych na tyłku. musiał szybko coś wymyślić, bo przecież nie powie jej, że ostatni tydzień spędził czołgając się od klubu do klubu, aż skończył w izbie. posmyrał się po brwiach - byłem u cioci. tak odwiedziłem ją i pomagałem karmić kota. ma na imię jozin. kot, nie ciocia. tak.
Lexie
PostWysłany: Nie 15:49, 10 Lut 2008    Temat postu:

Wzruszyła ramionami przyglądając się mu z zainteresowaniem.
- Więc gdzie byłeś tyle czasu? - zapytała bawiąc się breloczkiem od czegoś tam. Takim różowym króliczkiem
henry.
PostWysłany: Nie 15:47, 10 Lut 2008    Temat postu:

-jestem - ucieszył się, że nie było po nim widać, że przed chwilą wlał w siebie tanie wino, xd.
Lexie
PostWysłany: Nie 15:41, 10 Lut 2008    Temat postu:

Zmierzyła go wsciekłym spojrzeniem, bo jak mógł wyjechać bez żadnego uprzedzenia i nie odezwać się do niej przez rok! Traciła tylko wtedy czas pomagając mu trzeźwieć. Codziennie.
- Boże! - przytknęła dłoń do ust - Jesteś trzeźwy.
henry.
PostWysłany: Nie 15:38, 10 Lut 2008    Temat postu:

widząc, że jej nie idzie zaoferował swoją zapalniczkę. dreptał w miejscu nie mogąc znaleźć odpowiednich słów. naprawdę chciał się do niej odezwać, xd.
Lexie
PostWysłany: Nie 15:36, 10 Lut 2008    Temat postu:

- Mhm Ciebie również - mruknęła i usiadła na murku znów. - To miłe wiedzieć, że żyjesz - powiedziała z ironią w głosie zapalając camela czerwoną zapalniczką zippo
henry.
PostWysłany: Nie 15:32, 10 Lut 2008    Temat postu:

speszył się jej zdziwieniem i naprawdę ciągle miał wątpliwości czy dobrze zrobił pojawiając się przed nią po roku nieobecności, w momencie kiedy najzwyczajniej w świecie uciekł od niej w środku nocy, bojąc się że ojciec odeśle go na odwyk, co groził mu telefonicznie, kiedy od barmana dowiedział się, że znowu przesadził. uśmiechnął się więc niepewnie.
-Lexie, miło cię widzieć.
Lexie
PostWysłany: Nie 15:20, 10 Lut 2008    Temat postu:

- Uhm dzięki - wzięła chusteczkę i wytarła rączki. podniosła wzrok na niego i... - Henri? - zdziwiła się bardzo bardzo. Przecież ostatni raz widziała go w NY kiedy u niej nocował. Zamarła z jedną noga w kałuży kawy.
henry.
PostWysłany: Nie 15:15, 10 Lut 2008    Temat postu:

-hm - mruknął i zsunął się z murka, służąc jej paczką chusteczek z tygryskiem z kubusia puchatka, ;7
Lexie
PostWysłany: Nie 15:11, 10 Lut 2008    Temat postu:

Przeciągnęła się ziewając i reką strąciła kubek z murka robiąc hałas i czarną plamę na chodniku.
- Uh - jęknęła.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group